Freitag, 6. März 2009

Dzien 14 + 15

Hello Again :)

Wczoraj jednak nie przenieslismy sie, jak planowalismy na wyspe Koh Jam, a wybralismy sie na wyspe Koh Lanta. Wyniklo to z prostego powodu. Po check oucie z bungalow na railay beach i doplynieciu do portu, okazalo sie, ze na Koh Jam statek plynie raz dziennie, o 10.30. Tak wiec zdecydowalismy sie poczekac na busa na Koh Lanta, ktory jechal o 15tej. Nie zdazylismy na 10.30 poniewaz tez pozno wstalismy. Poprzedniego wieczora udalismy sie do wiekszego baru gdzie najpierw byl pokaz tanca z ogniem, potem pokaz tajskiego boksu a na koniec zaklinanie wielkiej kobry! Niezle atrakcje! niestety, przy kobrze wysiadla bateria w aparacie, wiec zdjec niestety nie ma.



a tu pisze dla Was bloga :)



na miejscowym bazarze dla turystow bywa wesolo :)




Na Koh Lanta pojechalismy busem poniewaz sa tam promy i nie trzeba plynac statkiem. Przy kupywaniu biletow wcisneli nam jakies tanie bungalow. Bylo nam wszystko jedno bo i tak dotarlismy po zmroku. Tu ciemno robi sie kolo 18.30. Zwiedzilismy po ciemku plaze i bylismy zachwyceni. Od razu obczailismy, do ktorego osrodka udamy sie nastepnego dnia. Tak wiec dzien 14 to kolejny dzien transportowy, ale w sumie mile spedzony.


w drodze na Koh Lanta



Zauwazylismy, ze od poczatku marca (wlasnie od marca konczy sie najwiekszy sezon turystyczny) regularnie pada, albo przynajmniej wieczorem sie blyska. Nie przeszkadza to w zaden sposob. Potem wychodzi slonce i jest niesamowity upal. Wieczorem posiedzielismy w jednym z barow przy piwku planujac nastepne dni.


*****************************************************

Przenieslismy sie do osrodka obok i jest cudnie. Fotki powiedza wiecej.
To bary wzdluz plazy...


Nasze bungalowy


Wychodzisz z domku i patrzysz w gore...


Dzisiaj rano wypozyczylismy sobie znowu motorki, tym razem nieco mniejsze, bo i wyspa mala i nie ma specjalnie gdzie jezdzic jak sie juz objedzie wszystko, ale i tak bylo fajnie i frajda wielka :) Zjechalismy chyba wszystkie drogi, niektore po 2 razy i zrobilismy jedynie 130km. Bylo naprawde super. Zwiedzilismy wodospad (ktory byl lekkim rozczarowaniem w porownaniu z tym co widzielismy wczesniej, ale spacer przez dzungle i tak byl fajny :) )



z kaskiem nie rozstawalem sie ani na chwile :) ladnie mi w nim, co? :))


w dzungli supermarketu seven eleven:)



Bylismy na pieknej, niemal pustej plazy...


ale ze mnie bialas :) ale to tylko sie wydaje:) slonce jest zbyt jasne :)

...a wieczorem pojechalismy na bazar dla turystow. Byl bardzo "dla turystow" wiec szybko ucieklismy :) Wieczoerem na plazy po kilka piwek i partyjki w bilarda przy akompaniamencie muzyki reggae z baru na plazy i ok. 25-27 stopniach oraz lekkim wiaterku od morza. Jakies pytania? ;-)

a tu z powrotem u nas.. masarz tajski z widokiem na zachod slonca w morzu.


Pozdro z podrozy ziomale!!!!! :)

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen