Sonntag, 8. März 2009

Dzien 16 + 17

Powiem od razu na wstepie: zostalismy kolejne 2 dni na Koh Lanta, bo tu jest naprawde super!!! :) i teraz streszcze te 2 dni w kilku zdaniach :)
Jako, ze mielismy jeszcze motorki z dnia poprzedniego (trzeba bylo oddac do 11.45) wybralismy sie jeszcze na mala wycieczke na poludnie wyspy do starego miasta. Odbywal sie tam od 7-9 marca festyn wyspy! Niestety, my zjawilismy sie 7ego rano i dopiero trwaly przygotowania, ale i tak przejazdzka byla fajna! Po drodze wydazylo sie male kuriozum (znowu tak nagla akcja, ze nie cyknalem ofkors fotki). Piter, ktory swoim rumakiem nie przekraczal wg mnie 50kmh przejechal weza! Wyobrazcie sobie, jedziemy jeden za drugim a tu waz - wijac sie na ulicy przeprawia sie na druga strone. Piotrek go chyba nie zauwazyl. Przejechal centralnie gada przez srodek. A ze bylo to spore zwierze, wezowi nawet nic sie nie stalo. Zaraz zawrocilismy ale on juz uciekl w trawe. Taki to mielismy epizod z wezem. Ja depcze po szczurach w nocnym Bangkoku, onb rozjezdza w bialy dzien weze na wyspach...

cykniete podczas rannego wypadu



Po oddaniu motorkow postanowilismy reszte dnia spedzic leniuchujac na plazy i musze powiedziec, ze plan z wielka przyjemnoscia wykonalismy w 100%.


Tyko popatrzcie jak sie borsuczymy :)









Wasze zdrowie !!! :)



Jedzenie swietne, serwowane nad samym morzem. Mozna chciec wiecej?



Wieczorem przy piwkowaniu na plazy poznalismy dwie Niemki z Monachium i obeszlismy z nimi kilka barow na plazy. Poszedlem spac o 4 a Piter wracajc do domu na konkretnym gazie kolo 5 (bo jeszcze sie z miejscowymi tajami mocowal na reke i probowal w Thai Boxingu) zgubil droge (chociaz to niemozliwe) i musial wypic jeszcze jedno piwo ze spotkanymi na plazy Angolami, ktorzy potem wskazali mu droge - a wlasciwie powiedzieli, ktore to nasze bungalowy :)


*******************************************************************

Nastepnego dnia stwierdzilismy, ze starczy lezenia i wypozyczamy kolejny raz motocykle :) Piter uparl sie na Choppera i go dostal. Dla mnie choppery sa nudne, wiec wolalem juz wybrac znowu mojego minicrossa (jak sie na nim lezy oplywowo, jedzie na prostej 100kmh! Wiem, bo wyprobowalem:) ) Poza tym wypozyczenie go kosztowalo na dzien ok 20zl. Smieszne, co? :)


Dostalem tym razem kask z szybka, w ktorym wygladalem jak zomowiec.
Byl za to praktyczny przy duzych szybkosciach :)



No ale niby wszystko takie tanie, ale sie sumuje bo kasa wydaje sie caly czas. Jak ktos byl na urlopie, to wie :)) No ale nie o kasie mial byc mowa. Jestesmy w koncu na urlopie!!

Tak wiec mamy motory i co teraz? Wyspe juz zjezdzilismy we wszystkie strony, bo nie byla ona wielka. Spotkalismy na plazy nasze wczorajsze kompanki od picia, jedna lezala dosc nieruchomo i leczyla wczorajszego kaca, druga byla bardziej zywa i Piter zabral ja na mala rundke "swoim: chopperem. Ani sie nie obejrzalem, a kazal zrobic sobie zdjecie... i juz ich nie bylo.


o tutaj. niezla lasia, co??? :P



Pomyslalem ze zaraz wroca, ale po pol godzinie czekania odechcialo mi sie i postanowilem wybrac sie w droge indywidualnie. Nie zamierzalem krecic sie wiecej po wyspie, tak wiec przestudiowalem mape, ruszylem w kierunku promu,


przedostalem sie na staly lad i udalem sie w kierunku wodospadow. Bylo zajebiscie! Po dluzszej jezdzie przez piekne okolice (jak zalowalem ze nie mialem motocykla o wiekszym kalibrze... smigaloby sie rewelacyjnie!!) dotarlem do parku z wodospadem i goracymi zrodlami w ktorych mozna bylo sie wylegiwac jak w jacuzzi. Woda ok 50 stopni, krystalicznie czysta, a komu bylo juz z a goraco, ten splywal z wodospadem do kanlu gdzie woda byla przyjemnie chlodna. Sielankowe miejsce. Fotki to obrazuja dosc dobrze...




Wrocilem juz po ciemku. Okazalo sie, ze Piter obwiozl kolezanke po wyspie.. a teraz juz towarzystwo nie ma sily sie ruszac. Przypomnialo mi sie, ze dzisiaj jest przeciez ten festyn, trak wiec udalem sie tam sam - i znowu strzal w dziesiatke! Swietna atmosfera, kupa straganow z roznosciami, siedzialem w izbie gdzie 5 kolesi gralo na bebnach, jadlem swietne zarcie - genialny wypad. Oprocz tego ze z powrotem wpadlem w jakis monsun i 2 razy odczekiwalem najgorsza nawalnice a i tak wrocilem caly mokry...




karuzela dla dzieciakow napedzana recznie :)


stragany megakolorowe


ale umowmy sie... mozna tez przesadzic z tymi kolorami!!!!!!!!


na koniec fotki ze straganow z jedzeniem czyli cuda na kij(k)u & co.


Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen